Jednym z priorytetowych zadań specjalistów pracujących z dziećmi powinno być, w mojej ocenie, wzmacnianie w uczniach poczucia własnej wartości, budowanie przekonania, że są ważni i wyjątkowi bez względu na swoje sukcesy czy porażki. Moi logopedyczni pacjenci, dzieci z niedokształceniem mowy o typie afazji, doświadczają w procesie edukacji licznych porażek, a w przyszłości wielu z nich nie raz zmierzy się z wyzwaniami, którym nie sprostają tak, jakby chcieli, czy tak, jakby oczekiwali inni. Poczucie własnej wartości, to wewnętrzna moc, akceptacja siebie, świadomość swoich mocnych i słabych stron. To siła, która pomaga pogratulować sobie sukcesu, ale nie popadać w nieproporcjonalny zachwyt nad samym sobą. To jednocześnie siła, która pozwala mierzyć się z trudnościami.
Nie jestem psychologiem, kiedy widzę deficyty poznawcze, problemy wychowawcze czy emocjonalne, odsyłam rodzica do specjalistów, którzy mają odpowiednie kompetencje. Jestem jednak doświadczonym logopedą i widzę, jak ważne są proste zabawy i zachowania otoczenia wzmacniające w dziecku przekonanie, że jest ważne i akceptowane.
Ćwiczenia i zabawy kształtujące poczucie własnej wartości wprowadzam już od początku trwania terapii, jako element profilaktyki. Poruszam wagę tego tematu z rodzicami, wskazuję również na konieczność rozwijania mocnych stron dziecka, czyli zdolności, które realnie wpłyną na poprawę samooceny. Samoocena i poczucie własnej wartości nie są dla mnie synonimiczne. W literaturze te dwa pojęcia określane są jako bliskoznaczne lub jako odrębne, choć powiązane ze sobą stany.W tej drugiej interpretacji samoocena jest zależna od sukcesów, zależna od tego jak się postrzegamy w stosunku do innych i tego jak inni postrzegaja nas. Poczucie wartości jest akceptacją siebie bez względu na sukcesy czy ich brak. Rozwijając mocne strony dziecka i stwarzając szansę na doświadczanie sukcesów budujemy jego wiarę w siebie. Mądrze towarzysząc w doświadczaniu porażek, robimy, moim zdaniem, to samo.
W gabinecie
Sytuacją, która wzmacnia dziecko i buduje relację z terapeutą jest sytuacja powitania i pożegnania w gabinecie. Jeśli terapeuta wyraża autentyczną radość ze spotkania, podkreśla, że dziecko jest oczekiwanym gościem i zaprasza na następne spotkanie, to daje swojemu pacjentowi szansę na doświadczenie bycia ważnym, bez względu na to, jak przebiegną czy przebiegły zajęcia. Dostrzeganie potrzeb dziecka i akceptowanie jego emocji, to kolejne ważne punkty w drodze do budowania mocnego kręgosłupa. Równie ważne jest przyzwolenie na niewiedzę, przyzwolenie na pomyłkę, przyzwolenie na gorszy dzień. Nie musisz wiedzieć/umieć wszystkiego. To jest ok. To zdanie, które często odczarowuje strach i wstyd. Kształtując umiejętność przyznania się do niewiedzy, jednocześnie dążę do tego, by dziecko zamieniło asekuracyjne i ucieczkowe nie umiem na spróbuję to zrobić. I tu przypomina mi się 6 letnia Marianna, która uparcie dążyła do doskonałego wypowiedzenia jakiegoś słowa i zapytana, czy chce spróbować jeszcze raz, odpowiedziała: siłę mam, mówić będę.
Uczę dzieci samodzielnego myślenia, nie daję gotowych rozwiązań, stawiam przed problemami, które są w stanie rozwiązać. Podpowiadam przez modelowanie, by dać dziecku poczucie, że zrobiło coś samo. Uczenie samodzielności na miarę możliwości, wskazywanie dróg do rozwiązania problemów bez nieustannego dawania gotowych rozwiązań jest wzmacniające. Staram się dostrzegać i zaznaczać pozytywy w działaniach dziecka; pokazuję rodzicom, że skupianie się na deficytach nie buduje dobrej relacji .
Z przyjemnością wprowadzam zabawę oglądania otoczenia przez różnego rodzaju „lunety”. Komentuję przy tym beznamiętnie o tu stolik, o tu lampa i z nasiloną ekspresją: Oooooo!ale fajnie! Olu, widzę Cię!
W grupie
Jedną z moich ulubionych zabaw przedszkolnych jest zabawa : niech wstanie ten. Wszyscy robią, mało kto wie po co 🙂 otóż ta znana zabawa może mieć niezwykły wymiar terapeutyczny, jeśli nauczyciel dobrze się do niej przygotuje. Gra polega na tym, że nauczyciel wybiera zasadę/hasło, które mobilizuje dzieci do wstania (np. niech wstanie ten, kto szybko biega/ niech wstanie ten, kto lubi jeść … niech wstanie ten, kto lubi oglądać….) Osoby, które poczuły się wezwane, wstają i kłaniają się sobie nawzajem – zauważają się. Daje to możliwość dostrzeżenia tego, że jesteśmy różnorodni, ale też mimo wielu różnic mamy z innymi wiele wspólnego. Pozwala dostrzec, że będąc częścią grupy, jesteśmy trochę podobni,a trochę osobni, ale wszyscy jednakowo ważni.
Lubię też zabawę w czerwony dywan. Nauczyciel rozkłada na środku sali czerwoną bibułę. Dzieci siadają po obu stronach tego wybiegu. Każdy, kto ma ochotę, może przejść przez czerwony dywan, a pozostałe osoby biją mu brawo. Dzieci przechodzą same lub parami. Nie muszą nic robić, niczym się chwalić. Przejście przez dywan, daje dzieciom wiele radości.
W domu
Zadaniem domowym, uzupełniającym terapię orm jest też systematyczne angażowanie dzieci do obowiązków domowych z równoczesnym podkreślaniem znaczenia ich pracy. Obdarzenie najmłodszych domowników zaufaniem, przyzwolenie na samodzielność w działaniu. Wymaga to od rodzica samodyscypliny i często przeformułowania myślenia tak, by nie poprawiać niedociągnięć, nie wyręczać, przestać udoskonalać.
Mądra psycholożka podpowiedziała mi, że można dać rodzicowi zadanie zatytułowe 10 fasolek. Fasolka jest tu symbolem: stworzyłem dziecku pole do działania,pozwoliłem mu na samodzielność i doceniłem jego pracę. Każdego dnia rodzic powinnien wręczyć sobie 10 fasolek. Na początek może się to wydawać dużo, ale uczy przyglądania się własnym działaniom i zachęca do refleksji.
Do domu polecam rodzicom zabawę w krzesełko komplementów. Przygotowujemy specjalny tron, na którym zasiada po kolei każdy domownik. Osoba siedząca na tronie zostaje obdarowywana komplementami. Uczę rodziców, że ważniejsze od haseł: szybko biegasz, ładnie rysujesz, są zdania typu: lubię z tobą jeść śniadanie, wszystko wtedy lepiej smakuje; lubię słuchać, jak opowiadasz; lubię z tobą być itd
A kiedy cieszę się ze spotkania z moimi poradnianymi dziećmi, to cieszę się szczerze, bo dużo się od nich uczę.